Drukuj
Kategoria: Aktualności
Odsłony: 11585

Autorem obrazów Drogi Krzyżowej w kościele w Łubowicach jest Leszczeński (taka widnieje sygnatura na obrazie XIV stacji), pochodzą z 1911 r.

Przy omawianiu obrazów wykorzystałam opisy pochodzące z książek:

Ewa P.

Stacja I.   Pan Jezus na śmierć skazany.

Już pierwszy obraz, opisujący stację „Pan Jezus na śmierć skazany”, kryje w sobie ciekawą symbolikę. Na pierwszym planie widać Jezusa, który z domu Piłata jest odprowadzany przez dwóch żołnierzy. Sam Piłat umywa ręce po wydaniu niesprawiedliwego wyroku. Wahania Piłata stały się tematem wielu znaczących dzieł sztuki. Dlaczego Piłat w ogóle umył ręce? Chciał pokazać Żydom, że nie bierze odpowiedzialności za wydany przez siebie wyrok. Do dziś „umywanie rąk” stało się gestem symbolizującym unikania odpowiedzialności. Błogosławiony ks. Michał Sopoćko (spowiednik Siostry Faustyny) pisał odnosząc się do decyzji Piłata: „Wyrok ten był najniesprawiedliwszy, jaki kiedykolwiek wydano: Piłat pięć razy uroczyście stwierdza, że Pan Jezus jest niewinny, a w końcu skazuje go na śmierć i to na śmierć krzyżową – najokrutniejszą, bo nadzwyczaj bolesną i długotrwałą. U Rzymian tylko niewolnicy i pospolici zbrodniarze ponosili śmierć krzyżową, a u Żydów dopiero po straceniu wieszano zwłoki na krzyżu dla odstraszenia od podobnych czynów ludzi żyjących”. Piłat na łubowickim obrazie jest poważny (smutny?), ubrany w strój urzędowy. Być może autor obrazu chciał w ten sposób bardziej podkreślić to, że zarządca wstydził się lub w głębi duszy uważał wydany wyrok za błędny? Osoba pewna swojej decyzji, stałaby prosto, a Piłat siedzi i jest wyraźnie zamyślony, nawet nie zwraca uwagi na służącego, który polewa jego ręce wodą. Już na pewno minęło kilka chwil od ogłoszenia wyroku, ponieważ ten, aby był prawomocny, musiał być wygłoszony z publicznej trybuny.  Za Piłatem widoczne są dwie postacie. Trudno powiedzieć kto to jest. Być może ktoś z listy: Annasz, Kajfasz lub Herod, którzy też kolejno osądzali Jezusa. Osoby te trzymają w dłoniach coś na wzór siekiery (może siepacze). Jezus był odsyłany od Annasza do Kajfasza, żaden z nich nie chciał podejmować ryzyka wydania decyzji. Stąd wzięło się to słynne powiedzenie, które odnosi się do sytuacji, gdzie nie możemy nic załatwić, jesteśmy zbywani. Tezę tę może potwierdzić Błogosławiona Anna, która w „Pasji” tak opisała wydarzenie: „Część Faryzeuszów odeszła już do świątyni, zostali tylko Annasz, Kajfasz i 28 radnych, i ci poszli ku trybunie zaraz, gdy Piłat zaczął się przebierać w urzędowe suknie.” Dalej jednak pisze: „Jezus, otoczony siepaczami, śledzony złośliwymi, szyderczymi spojrzeniami swych wrogów, stał na dole u stóp trybuny.” Owe postacie zatem mogą być siepaczami. Jest na obrazie jeszcze twarz jednej postaci, której trudno przypisać symbolikę i rolę. Być może to trzeci z przedstawionej trójki: Annasz, Kajfasz, Herod. A gdzie on jest? Twarz namalowana jest na oparciu siedzenia, na którym siedzi Piłat. Nie wiadomo kto to jest, ale można wysunąć następującą teorię. Zdarza się, że autor obrazów, ( a w przypadku łubowickich obrazów Drogi Krzyżowej to Leszczeński), chce być w jakiś sposób zapamiętany i kojarzony ze swoim dziełem. Być może twarz starszej osoby na obrazie I stacji, to autor obrazu. Gdzie patrzy tajemnicza postać? Prosto. Nie patrzy na Jezusa, nie patrzy na Piłata. Można powiedzieć, że patrzy na nas.  Może to dodatkowa symbolika, że my sami grzesznicy też wydajemy łatwo niesprawiedliwe wyroki ? A może to sam Bóg, który pyta nas, czy doceniamy znaczenie Męki Pańskiej? Na samym dole w prawym rogu widać dwa fragmenty drzewa. Być może nawiązują one do krzyża, do tego, że to Piłat wydał ostateczny werdykt i nawet umywając ręce jest on związany z krzyżem. Warto opisać Jezusa na obrazie. Jak przyjął niesprawiedliwy wyrok ? Nie okazał tego na zewnątrz. Jest pokorny, ze spuszczoną lekko głową przyjmuje orzeczenie bez słowa protestu.

Stacja II. Jezus bierze krzyż.

Zgodnie  z ówczesnym prawem wyrok wykonywano natychmiast po ogłoszeniu, stąd Jezus zmuszony  został do wzięcia krzyża od razu. Kto przygotować miał krzyż ? Liktor, był to sługa towarzyszący rzymskiemu urzędnikowi, wykonujący jego rozkazy. Piłat miał powiedzieć: „Liktorze, przygotuj krzyż”.  Na obrazie Jezus przedstawiony został tak, jakby wyciągał ręce do krzyża.  Św. Mateusz pisał cytując słowa Zbawiciela: „Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój i naśladuje mnie”. Ks. Sopoćko w rozważaniach na temat Drogi Krzyżowej odniósł się do gestu wyciągania rąk w stronę krzyża, widocznego na łubowickim obrazie. Zanotował: „Chciał również pouczyć nas swym przykładem, iż mamy pragnąć krzyża jako najskuteczniejszego środka zbawienia i jako najpewniejszej zasługi za żywot wieczny. Nasze krzyże są tylko odłamkiem krzyża Zbawiciela, tylko słabym odbiciem cierpień, które on podjął za nas z nieskończonego miłosierdzia swojego.” Gdzie na obrazie jest liktor?    Postać z prawej strony obrazu to chyba nie liktor. Rzymski urzędnik nie byłby ubrany w takie dostojne szaty. O liktorze mówiło się, że przypominałby dzisiejszego policjanta. Postaciami  namalowanymi z prawej strony mogą być żydowscy kapłani. Charakterystyczne gesty ich dłoni na pewno nie są gestami miłosierdzia kierowanymi w stronę Jezusa. Moim zdaniem liktor został przedstawiony z lewej strony jako młody chłopak. W niektórych tłumaczeniach na liktora mówi się tak samo, jak na osobę, która smaga batem. Młody chłopak wyraźnie próbuje uderzyć Jezusa. Krzyż podtrzymują dobrze zbudowani, muskularni mężczyźni. Wg” Pasji” byli to niewolnicy. Krzyż mieli z trzaskiem rzucić Jezusowi pod nogi. A jak wyglądały pierwsze kroki Drogi Krzyżowej? Opisuje to Błogosławiona Anna Emmerich w „Pasji” :”Wyruszono wreszcie na Golgotę z Jezusem w następującym porządku. Przodem szedł trębacz, trąbiący na rogu każdej ulicy i ogłaszający grzmiącym głosem wyrok. Kilka kroków za nim szła gromada chłopców i pachołków niosących potrzebne przybory, jako to powrozy, gwoździe, topory, kosze z narzędziami i napój, silniejsi nieśli drągi, drabiny i drzewca krzyżów obu łotrów, drabiny – były to żerdzie poprzetykane poprzecznymi szczeblami. Za pachołkami postępowało kilku jezdnych Faryzeuszów, a za nimi młody chłopiec, nie całkiem jeszcze zepsuty, niosący przed sobą napis na krzyż, ułożony przez Piłata, on również niósł na drążku, przerzuconym przez ramię, koronę cierniową Jezusa, bo z początku zdawało się Żydom, że Jezus ubrany w nią nie będzie mógł nieść krzyża’”. Jedna postać na obrazie II stacji jest najbardziej tajemnicza. To młody chłopak namalowany u stóp Zbawiciela. Trudno powiedzieć coś więcej na temat tej osoby. A może to jeden z tych pachołków niosących „potrzebne przybory” lub „kosze z narzędziami”?

Stacja III.  Jezus upada pierwszy raz.

Na obrazie trzeciej stacji prócz Jezusa widać siedem osób, które popychają i biczują Zbawiciela.  W „Pasji” powstałej wg objawień Błogosławionej Anny Emmerich tak opisano to wydarzenie: „Doszedłszy dotąd, osłabł Jezus bardzo i nie miał już siły iść dalej, a że siepacze szarpali Nim niemiłosiernie , potknął się o wystający kamień i jak długi upadł na ziemię, a krzyż przygniótł Go swym ciężarem. Siepacze zaczęli kląć, kopać Go i popychać, powstała wrzawa i cały pochód się wstrzymał. Na próżno wyciągał Jezus rękę, by kto Mu pomógł powstać. –„Ach! Wnet przeminie wszystko!” – rzekł i zaczął się znów modlić.” Każda z postaci na obrazie to osoba innego stanu: jest rzymski żołnierz, niewolnik, jakiś żydowski kapłan, siepacz ze sznurem. To, co  ich łączy, to szydercze podejście do upadku Jezusa. Żaden z nich nie otwiera ust, ale gestami i postawą każą Jezusowi wstawać, szarpią Go lub uderzają. Zachowanie tych osób zapewne symbolizuje grzechy: obmawianie, szyderstwo, brak pokory. Być może malarz chciał zaznaczyć, że grzechy popełnione przez siepaczy nie są obce żadnemu pokoleniu? Że nie ma osoby, która jest wolna od grzechu, że grzeszy każdy? Ks. Sopoćko pisał: „Według Ojców Kościoła, główną przyczyną upadku Zbawiciela były nasze grzechy śmiertelne, czyli grzechy popełnione ze świadomością i zupełnie dobrowolnie. Możemy się łatwo o tym przekonać, jeśli sobie uprzytomnimy, czym jest grzech wobec Boga i dla człowieka”. Obraz trzeciej stacji raczej nie zawiera w sobie ukrytych znaczeń i symboli. Wszystko przedstawiono w sposób jasny i czytelny. Postacie, które szydzą z Jezusa były znane i dlatego też znalazły się na malowidle: żołnierze co klęli i kopali, siepacze co ciągnęli za sznury, faryzeusze, którzy krzyczeli i popychali. Przeszukując Internet szukałam wyjaśnienia dla psa, który jest na obrazie obok dłoni Jezusa, i wcale tej dłoni nie gryzie. Oto  co znalazłam:  W sztuce średniowiecznej pies symbolizuje wierność. Przedstawiano go u stóp św. Bernarda, liżącego rany św. Rocha, noszącego pochodnię przed św. Dominikiem. Wyobrażany w plastyce u stóp kobiet symbolizował czułość i wierność, podobnie jak lew u stóp mężczyzn. Pies na wizerunkach krzyżowców oznaczał, że podążają oni za sztandarami Boga, tak jak pies za swoim panem.  Zatem motyw psa może stanowić interesującą przesłankę do refleksji nad kwestią lojalności człowieka względem najwierniejszych przyjaciół, przerażającej łatwości do odczuwania pogardy wobec każdego, czyj los zawisł na naszej łasce i niełasce.

Stacja IV.  Jezus spotyka swoją Matkę.

Obraz IV stacji to pierwszy obraz, w którym pojawia się Matka Boska oraz Jan Apostoł. Mimo, iż nie jest na pierwszym planie to  szczególną uwagę zwraca młody chłopiec, który pokazuje Maryi narzędzia, jakie zostaną użyte do przybicia ciała do krzyża. Pachołek, zapewne niewolnik, szyderczo prezentuje przedmioty tortur. Matka Boska nie może na nie patrzeć. Wyciąga dłonie w stronę Zbawiciela, który spogląda na nią. W „Pasji” czytamy: „Najświętsza Matka Jezusa, współcierpiąca z Nim wszystko, usłyszawszy przed godziną niesprawiedliwy wyrok , wydany na Jej Dziecię, opuściła forum wraz z Janem i świętymi niewiastami, by oddać cześć miejscom uświęconym męką Jezusa”.  Matka Boska poprosiła Jana, aby zaprowadził Ją w jakieś miejsce, w którym będzie mogła zbliżyć się do swojego Syna.  Czytając uważnie „Pasję” znajdziemy w niej także opis pachołka, który Matce Boskiej pokazuje gwoździe jakie zostaną użyte podczas ukrzyżowania. „Na czele pochodu ujrzała Matka Najświętsza pachołków katowskich, niosących z tryumfem narzędzia męczeńskie, zadrżała na ten widok i załamała ręce, jęk bolesny wydarłszy Jej piersi. Widząc to jeden z pachołków, zapytał się idących koło niego widzów: (Co to za niewiasta, jęcząca tak żałośnie?). Ktoś z tłumu odrzekł mu: ( To Matka Galilejczyka!). Słowa te były bodźcem dla niegodziwych pachołków. Zaraz posypały się szyderstwa i dowcipy zjadliwe na bolejącą Matkę, wytykano Ją palcami, a jeden z tych niegodziwców podsunął Najświętszej Pannie pod oczy pięść, w której trzymał gwoździe, mające służyć do przybicia Jezusa na krzyż.” Równie ważne jest przedstawienie Jezusa na obrazie czwartej stacji. W „Pasji” czytamy: „głowę, przystrojoną cierniową koroną, odwracał na bok, oblicze miał blade, skrwawione, poranione, broda pozlepiana zaschłą krwią.”  Ks. Jan Sopoćko w rozważaniach na temat Drogi Krzyżowej tak pisze o Jezusie: „Boskie oczy Pana Jezusa sięgają dalej i głębiej poza to, co dostępne jest oczom ludzkim. Widzi on nie tylko oblicze i zewnętrzną postawę swej Matki, ale swoją wszechwiedzą przenika najgłębsze tajniki jej Niepokalanego Serca. I tam spostrzega źródło, z którego płynie gorzka jej boleść. Tym źródłem jest miłość nadprzyrodzona, jaką Maryja miłuje swego Syna, który jest Bogiem – Człowiekiem”. Apostoł Jan znajduje się z prawej strony obrazu. To młody człowiek. Ubrany jest w zieloną szatę i czerwoną tunikę. Próbuje pocieszać Maryję, ale sam patrzy w stronę pachołka pokazującego gwoździe. Apostoła Jana zobaczymy jeszcze na kilku innych obrazach Drogi Krzyżowej. Kim był Jan ? Urodzony prawdopodobnie w Besaidzie, jako syn Zebedeusza i Salome, młodszy brat św. Jakuba Starszego. Według ewangelii był rybakiem nad Jeziorem Galilejskim. Uważa się go za najmłodszego z Apostołów, umiłowanego przez Jezusa. I jest na obrazie Maria Magdalena. Z mowy jej ciała wnioskujemy, że choć przedstawiona jest tyłem, pełna jest boleści, klęcząca sylwetka spogląda na Jezusa a jej ręce obejmują Maryję.  Malarz łubowickich obrazów być może nie miał dostępu do „Pasji” spisanej na podstawie wizji błogosławionej Anny Katarzyny Emmerich. Obrazy powstały w czasach, w których trudno było o tak bogatą i dokładna literaturę opisującą Drogę Krzyżową. Mimo to stacje Drogi Krzyżowej są bardzo szczegółowo przedstawione, co potwierdzają przytoczone tutaj cytaty z książki. Dają nam też świadectwo, że dawniej wiedza o wydarzeniach z czasów Męki Jezusa była ogromna.

Stacja V.     Szymon pomaga Jezusowi.

Na obrazie V stacji prócz Jezusa widzimy siedem postaci. Która z nich to Szymon i co oznacza drabina na tym obrazie?  Wg „Pasji” Jezus nie mógł ominąć dużego kamienia i nie miał już sił nieść Krzyża. Zauważyli to Faryzeusze, którzy zorientowali się, że Jezus może nie dotrzeć żywy na Golgotę. Kazali rzymskim żołnierzom znaleźć kogoś, kto pomoże nieść krzyż. Dalej wiemy co się stało, ale najlepiej, jak zacytujemy tutaj Annę Katarzynę Emmerich: „Właśnie nadszedł środkową ulicą poganin, Szymon z Cyreny, z trzema synami, pod pachą niósł wiązkę chrustu. Będąc z zawodu ogrodnikiem, zajęty był w ogrodach, ciągnących się na wschód od miasta poza murami. Jak wielu innych ogrodników, przybywał corocznie przed świętami do Jerozolimy z żoną i dziećmi i najmował się do obcinania krzewów. Nadszedłszy obecnie ku bramie, musiał się zatrzymać, bo natłok był wielki. Poznano go zaraz, po ubraniu jako poganina, i mało znacznego rzemieślnika, więc żołnierze przychwycili go natychmiast i przyprowadzili, by pomógł nieść krzyż Galilejczykowi.” Szymon nie chciał wziąć Krzyża. Przystępował do Jezusa z odrazą. Pan spojrzał miłosiernie na Szymona, a ten zabrał się do pracy i pomocy. Wg wizji Emmerich Szymon miał być krzepkim mężczyzną w wieku około 40 lat. Pisała: „na nogach sandały ostro zakończone, przymocowane rzemykami do nóg.” Według tych wskazówek Szymon to postać widoczna z prawej strony. Widać też u niego  przywieszony nożyk do cięcia krzewów. Wprawdzie na łubowickim obrazie wygląda na osobę dużo starszą, ale żadna inna postać na malowidle nie może być cichym bohaterem V stacji. Malarz raczej nie wiedział ile lat miał Szymon. Cyrenejczyk wyraźnie chwyta ramię krzyża, chce pomóc. Postać za nim to rzymski żołnierz, który wcześniej znalazł Szymona w tłumie i nakazał mu pomóc Jezusowi. A tak o Szymonie pisał ks. Sopoćko :”Była to rzeczywiście wielka łaska dla Szymona, że mógł on wyświadczyć usługę Zbawicielowi przy Odkupieniu świata, że mógł pomóc w tym wspaniałym dziele zbawienia, że mógł stać się wzorem dla wszystkich wybranych i własne uzyskać zbawienie. Ten dobry i prosty człowiek stał się sławnym bohaterem, uwiecznionym przez opis ewangelistów.” Bardzo ciekawa jest postać na górze, z tyłu obrazu. To mężczyzna, który niesie drabinę. Tylko po co?  W Drodze Krzyżowej drabina została użyta do ściągnięcia ciała z krzyża. Dlaczego ten element pojawia się już na obrazie V stacji Drogi Krzyżowej?  Długo szukałam jakichś wskazówek, a rozwiązanie okazuje się chyba bardzo proste. Wystarczy przypomnieć sobie co w szeroko pojętej symbolice Biblii oznacza drabina. Drabiną jest sam Chrystus, to on łączy niebo i ziemię, to On jest drogą do nieba. Można powiedzieć, że drabina symbolizuje drogę, jaka wiedzie nas do nieba (poszczególne szczeble). Nie jest to łatwa droga. Zawsze musimy iść pod górę. Wizję takiej drabiny miał we śnie Jakub, który z Beer- Szeby wędrował do Charanu. Postać z lewej strony obrazu to młody chłopak, pewnie niewolnik. Szarpie Jezusa za szaty, każe mu wstawać. Pokazuje też na Szymona z nakazem, że ma pomóc Zbawicielowi.

Stacja VI.  Weronika ociera twarz Jezusowi.

Co oznacza imię Weronika i gdzie dziś znajduje się chusta? Szymon nie był jedyną osobą, która pomagała Jezusowi. Tym razem wsparcie nadeszło ze strony niewiasty. Do dziś w Bazylice Św. Piotra w Wielki Piątek jest pokazywana chusta z odbitym obliczem Pana Jezusa. Ks. Sopoćko pisał: „Zbawiciel uczynił zadość życzeniu Weroniki, wziął welon, otarł nim krew i pot swego oblicza, a potem oddał go z powrotem mężnej niewieście. Oprawcy zdumieli się i stanęli jak skamieniali, lecz nie przeszkadzali Weronice w spełnieniu tego uczynku miłosiernego względem biednego skazańca. Ale jakież było zdumienie Weroniki, gdy ujrzała na swoim welonie dokładnie odbite Najświętsze Oblicze Chrystusa.” Weronika na obrazie VI stacji to jedyna uwidoczniona tam kobieta. Jest na pierwszym planie, podobnie jak Zbawiciel. Weronika podaje chustę, którą Jezus trzyma już w swojej prawej dłoni. Weronika patrzy z litością i miłością na skazanego. Ponadto na obrazie znajdują inne osoby, wszyscy to mężczyźni - siepacze i żołnierze. Próbują nie dopuścić do tego, aby Jezus otrzymał pomoc ze strony Weroniki. Jeden z nich, w płaszczu z zakrytą głową, wyraźnie próbuje odepchnąć Weronikę, przeszkodzić jej.  Warto przypomnieć skąd wywodzi się imię Weronika. Wg greckiego określenia Weronika oznacza święte oblicze (iere eikon), co związane jest z obliczem Zbawiciela odbitym na chuście. Zobaczmy co o tym wydarzeniu wspomniała Błogosławiona Anna Emmerich w „Pasji”: „Pachołkowie, idący na przedzie, chcieli ją odpędzić, ale na próżno. Miłość ku Jezusowi i litość wezbrały w sercu Serafii, zapomniała o wszystkim i gwałtem zaczęła się przeciskać przez motłoch, żołnierzy i siepaczy, a za nią biegła dziewczynka, trzymając się jej sukni. Docisnąwszy się do Jezusa, upadła przed Nim na kolana, podniosła chustę, rozpostartą do połowy i rzekła błagalnie: (Pozwól mi otrzeć oblicze Pana mego). Zamiast odpowiedzi ujął Jezus chustę lewą ręką, przycisnął ją dłonią do krwawego oblicza, przesunął nią po twarzy ku prawej ręce, i zwinąwszy chustę obiema rękami, oddał ją z podzięką Serafii, ta ucałowała ją, wsunęła pod płaszcz i wstała z ziemi. Trwało to wszystko zaledwie dwie minuty. Śmiały postępek Serafii oszołomił na razie żołnierzy i siepaczy, motłoch zaczął się cisnąć bliżej, by widzieć całe zajście, skutkiem czego musiano na chwilę wstrzymać się pochodem i to umożliwiło Weronice podanie chusty.” Za oryginał chusty uważa się Całun z Manoppello. Płótno o wymiarach 17 x 24 cm. W Rzymie znajduje się obecnie kopia. W 1944 r. do mistyczki Marii Valtorta Jezus miał tak powiedzieć o chuście: „Chusta Weroniki jest cierniem tkwiącym w duszy sceptycznej. Wy, letni i chwiejni w wierze, którzy kroczycie naprzód dzięki swym ścisłym badaniom, wy, racjonaliści- porównajcie Chustę z Całunem. Na pierwszej widnieje Oblicze Żyjącego, na drugim- Zmarłego. Lecz długość, szerokość, cechy somatyczne, kształt, właściwości są takie same. Połóżcie płótna jedno na drugim, a zobaczycie, że się pokrywają. To ja jestem. Ja, który wam chciałem pokazać, kim byłem i czym dla was z miłości się stałem. Gdybyście nie należeli do zatraconych, do ślepych, te dwa płótna wystarczyłyby wam, by przywieść was do miłości, do żalu, do Boga”

Stacja VII.  Pan Jezus upada po raz drugi.

Drugi upadek był gorszy jak pierwszy. Obraz nie ma ukrytej symboliki, ale przypuszczalnie po raz drugi namalowano na nim Szymona z Cyreny.  Ks. Sopoćko pisał: Krzyż Chrystusowy, był ciężki, więc wyniszczone i osłabione męką ciało uginało się pod nim. Ciężar ten zwiększał się nieskończenie ze względu na ciężar moralny. Wziął on bowiem na swoje barki nasze grzechy, moje grzechy, Twoje grzechy, występki wszystkich miejsc i czasów, aby za nie zadośćuczynić Ojcu. (...) Jak przy pierwszym upadku Pana Jezusa poznaliśmy złość i straszne skutki grzechu śmiertelnego, tak teraz przy drugim, zastanówmy się nad obmierzłością grzechu powszedniego, który według Ojców Kościoła był również przyczyną cierpień Zbawiciela. Grzech powszedni nazywa się tak nie dlatego, jakoby był w sobie małym złem, ale dlatego, że w porównaniu z grzechem śmiertelnym jest złem mniejszym i dlatego łatwiej może być odpuszczony. Na łubowickim obrazie VII Stacji Drogi Krzyżowej widać Zbawiciela po upadku. Młody chłopak z prawej strony szarpiący Jezusa może być opisywanym wcześniej Liktorem. Na obrazie malarz uwidocznił dziewięć osób, które szydzą, drwią i ponaglają Zbawiciela (za wyjątkiem starszej osoby w tle znajdującej się na środku malowidła). Żaden z szyderców nie chce pomóc, tylko zgodnie z resztą nakazuje natychmiastowe powstanie. Jezus (widać to dopiero po powiększeniu) ma otwarte oczy. Prawą dłonią w dziwny sposób przytula krzyż. W tle widać mury miejskie. Drugi upadek nie jest opisany w Ewangelii. Wspominają o nim m.in. mistycy. Jezus przewrócił się drugi raz w drodze do bramy miasta, niedaleko kałuży błota. Szymon miał tę kałużę ominąć. Na tym etapie Drogi Krzyżowej jeszcze pomagał. To przypuszczalnie on jest namalowany na obrazie siódmej stacji jako starsza osoba w tle (jest podobna do Szymona opisywanego wcześniej w stacji V). Osoba ta jako jedyna na obrazie patrzy na Jezusa z litością i współczuciem. Jezus po drugim upadku miał zawołać: Biada Ci oj Biada Jerozolimo! Szymon nie mógł znieść ponagleń ze strony siepaczy. Groził tłumowi, że nie weźmie krzyża, jeżeli hołota nie zlituje się nad Zbawicielem. Błogosławiona Katarzyna Emmerich tak w Pasji pisała o tym etapie Drogi Krzyżowej: Siepacze tymczasem poderwali Jezusa z ziemi, ale już inaczej umyślili Mu krzyż założyć. Rozluźnili przywiązane ramiona poprzeczne i jedno z nich puścili wolno, uwiązane na pętlicy. Teraz założyli krzyż tak, że ten wolny kawałek zwisał przez piersi i Jezus mógł go trzymać ręką, skutkiem czego z tyłu krzyż więcej zwisał do ziemi. Towarzyszący pochodowi motłoch nie szczędził Jezusowi naigrawań i szyderstw; tylko gdzieniegdzie widziałam zapłakane niewiasty, osłonięte szczelnie, które zdawały się litować nad Jezusem.

Stacja VIII.  Jezus pociesza płaczące niewiasty.

Na obrazie ósmej stacji prócz Jezusa i niewiast jest ponownie namalowany Szymon z Cyreny. A dlaczego na obrazie namalowano małe dziecko? Jedna z niewiast widoczna na obrazie ósmej stacji trzyma w ramionach małe dziecko, inna przytula nieco starsze. Warto zastanowić się dlaczego malarz namalował je praktycznie na pierwszym planie. Być może postać ta odnosi się do następujących słów Jezusa: Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas; a do pagórków: Przykryjcie nas! Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym? (Łk 23, 28-31). Dokładnie te słowa Jezus skierował do płaczących niewiast. Dzieci niewiast miały być świadkami upadku Jerozolimy. A o niewiastach tak pisał ks. Sopoćko: Płacz głośny niewiast nad męką Pana Jezusa ujawnia ich szlachetne współczucie i mężną odwagę. One bowiem płaczem swym i narzekaniem uniewinniały Zbawiciela cierpiącego i poniekąd potępiały jego wrogów, którzy musieli tego słuchać. Płacz ich był również wyrazem współczucia dla Najświętszej Maryi Panny, która postępowała za swym synem, cała pogrążona w niewymownej boleści. (...) Co się działo w sercu niewiast litościwych, gdy w chwili tak poważnej usłyszały przestrogę z ust Pana Jezusa? Usłyszały, że trzeba raczej płakać nad sobą, albowiem w tych słowach Zbawiciel oznajmia sąd i karanie, jakie przyjdą na Jerozolimę. Ks. Sopoćko uczy nas, że słowa Jezusa odnoszą się do każdej osoby: Słowa przestrogi Pana Jezusa do niewiast stosują się do każdego z nas: (Sami nad sobą płaczcie i nad synami waszymi). Są to słowa nieskończonego miłosierdzia Bożego. Ale miłosierdzie - to nie bezkarność i ma ono swój czas ograniczony, po upływie którego, w razie nieskorzystania z łaski miłosierdzia, następuje wymiar sprawiedliwości Bożej. Na łubowickim obrazie namalowano trzy kobiety (dwie z nich trzymają wspomniane już dzieci). Kim one były? Nie znamy ich imion. Przypuszczalnie były mieszkankami Jerozolimy lub okolic. Być może ciekawił ich tłum i zamieszanie. Kiedy zorientowały się, że na śmierć prowadzą niewinną osobą zapłakały i politowały się nad Jezusem. Spójrzmy na nie. Są przez Jezusa błogosławione. Środkowa kobieta ma złożone ręce, może się modli? Błogosławiona Katarzyna Emmerich tak je opisała: Dziewczęta i zamężne kobiety z dziećmi na rękach pochodzące z Jerozolimy, które wyprzedziły pochód i czekały w tym miejscu, aby spotkać Chrystusa. Stały tam także niewiasty z Betlejem, Hebronu i innych okolicznych miejscowości. Postać z prawej strony to zapewne Szymon z Cyreny (opisany już wcześniej). Postać ta wygląda tak samo na obrazach siódmej i piątej stacji. Katarzyna Emmerich tak pisała o Szymonie na tym etapie Drogi Krzyżowej: W tym właśnie miejscu zasłabł Jezus tak dalece, że zachwiał się i jakby omdlały miał upaść na ziemię; lecz Szymon, widząc to, oparł prędko krzyż o ziemię i skoczył podeprzeć Pana.  Na środku  znajdują się dwaj mężczyźni, starszy i młodszy, ale to żołnierz trzyma sznur, za który prowadzony jest Jezus.

Stacja IX.   Pan Jezus upada po raz trzeci.

Trzeci upadek Jezusa miał miejsce kiedy pochód po chwili odpoczynku ruszył na miejsce ukrzyżowania trudną drogą z bramy miejskiej Jerozolimy do Golgoty. Góra widoczna jest w tle obrazu. Dlaczego Jezus upadł po raz trzeci? Wyjaśnia to ks. Sopoćko, spowiednik siostry Faustyny: Ojcowie Kościoła właśnie nauczają, że powrót do grzechów i zatwardziałość w nich były przyczyną trzeciego upadku Zbawiciela. Powrót do grzechu jest wielką lekkomyślnością i karygodnym zuchwalstwem: w ten sposób grzesznik niszczy całe dzieło swej pokuty, obala swe nawrócenie i postępuje jak marnotrawca, co całotygodniowy zarobek przepija lub przegrywa w karty. Uprzednio człowiek mógł grzeszyć z powodu zawinionej niewiedzy, nieostrożności lub lekkomyślności, ale przy powrocie do grzechu już nie może się wymówić przyczynami tymi. Teraz już grzeszy świadomie i zupełnie dobrowolnie, czuje całą swą nędzę moralną i bez skrupułów w niej się zanurza. Na tym obrazie nie namalowano już Szymona. Chciał pomagać widząc trzeci upadek, ale został już przepędzony przez żołnierzy rzymskich. Jezus jest wyczerpany, trudno mu powstać. Przedstawieni na obrazie mężczyźni szydzą ze Zbawiciela, ciągną go, dwóch palcami wskazuje dalszą drogę na Golgotę.

Błogosławiona Katarzyna Emmerlich tak pisała o tej części Drogi Krzyżowej: Niepotrzebnych już pachołków i pomocników także odprawiono. Faryzeusze wyjechali na górę zachodnim, stokiem, gdzie były wygodniejsze, wężykowato pnące się ścieżki. Z góry jest widok na budowle miejskie, rozciągające się poza murami. Sam plac egzekucji jest okrągły, mniej więcej tak wielki, że zmieściłby się na cmentarzu naszego kościoła parafialnego. Podobny do ujeżdżalni średniej wielkości, otoczony jest w koło niskim wałem z ziemi, przeciętym pięcioma przejściami. (...) Około stu żołnierzy porozstawiało się częścią na górze, częścią w koło wału, otaczającego plac. Kilku z nich pilnowało łotrów, których dla braku miejsca nie wprowadzono w obręb wału; tak jak szli z rękami, przywiązanymi do drzewców, tak położono ich na plecach jak barany poniżej placu egzekucji, gdzie droga skręca się ku południowi.

Stacja X.  Jezus z szat obnażony.

Co robi na obrazie młodzieniec z dzbankiem wina. Po co kości do gry?  Na obrazie dziesiątej stacji mamy dużo dodatkowych elementów oraz symboliki: m.in. to chłopiec przelewający wino oraz żołnierze rzymscy rzucający kości.
O dziesiątej Stacji Drogi Krzyżowej tak pisał ks. Sopoćko: Zaledwie Pan Jezus zatrzymał się na miejscu stracenia, przystępują do niego żołnierze, zdejmują krzyż z jego ramion, zdzierają szaty i wystawiają nagiego na widok publiczny. W ciągu drogi krzyżowej szaty przylgnęły do ran, które nieco skrzepły i stężały. Gdy zaś szaty przemocą zdarto, wszystkie rany się odnowiły i polała się krew strumieniem, a piekący ból w stawach i kościach jeszcze bardziej powiększał męczarnię Zbawcy, czyniąc ją nie do zniesienia. Ileż to nowych boleści doznał Zbawiciel przy tym obnażeniu! Do boleści fizycznych doszły jeszcze i moralne. Im kto czystszy, świętszy i lepszy, tym jest wrażliwszy na uczucie wstydu. (...) Zbawiciel, który był ze wszystkich synów ludzkich najczystszy, najświętszy i najcnotliwszy: zrodzony z Niepokalanej Dziewicy, kochający dusze czyste i otaczający się nimi za życia stoi teraz obnażony przed niezliczoną rzeszą. Według zwyczaju żydowskiego wąską opaską zakryto tylko biodra. Na łubowickim obrazie dziesiątej stacji dwóch mężczyzn zdziera szaty ze Zbawiciela. Krzyż postawiono na ziemi. Ważną postacią jest młodzieniec namalowany na dole z prawej strony. Co on robi? Wyjaśnia nam to Pismo Święte: I dali mu do picia wino zmieszane z mirrą, ale nie przyjął (Mk. 15, 23). Mateusz z kolei napisał: I dali mu do picia wino zmieszane z żółcią. A gdy go skosztował, nie chciał pić (Mt 27, 34). Zwyczajem dawnych czasów skazańcowi przed ukrzyżowaniem podawano mocne wino, które mieszano z mirą, aloesem i zielem tatarskim. Wszystko po to, aby nieszczęśnika wprawić w stan oszołomienia.  Co o tym pisze w wizjach Błogosławionej Katarzyny Emmerich? Święte niewiasty przekupiły jednego człowieka, by zaniósł oprawcom dzbanuszek z winem, którym by się Jezus pokrzepił, lecz łotrzy ci nie dali Mu wina, tylko sami je później wypili. Mieli oni wśród innych przyborów także dwa brązowe naczynia; w jednym był ocet z żółcią, w drugim niby to miało być wino, a właściwie był to kwas octowy, pomieszany z piołunem i mirą. Tego ostatniego właśnie dali się napić związanemu Jezusowi. Przytknęli Mu kubek do ust, Jezus skosztował odrobinkę, ale nie chciał pić. Z lewej strony obrazu malarz namalował dwóch żołnierzy rzymskich rzucających kości. Zwyczaj i prawo stanowiły, że szaty osób skazanych na ukrzyżowanie stawały się własnością żołnierzy biorących udział w egzekucji. Żołnierze tedy, gdy go ukrzyżowali, wzięli szaty jego (i podzielili na cztery części dla każdego po jednej) i tunikę. A tunika nie była szyta, ale od góry całodziana. Mówili tedy jeden do drugiego: Nie krajmy jej, ale rzućmy o nią los, czyją ma być: - aby się wypełniło Pismo, które mówi: Podzielili między siebie szaty moje, a o suknię moją rzucili los (Ps. 21, 19). To właśnie uczynili żołnierze (Jan 19, 23 - 25). Ks. Sopoćko pisał: Tajemnica rozdzielenia szat uczy nas zamiłowania ubóstwa. Całym majątkiem Pana Jezusa były owe ubogie szaty, a i tych pozbył się, by pójść nagim do Ojca, jak nagim narodził się w Betlejem. Nie różnił się od najuboższych w owych czasach, którzy zwykle posiadali płaszcz i tunikę jako najzwyklejsze i najpotrzebniejsze ubranie. Zapewne nie były to szaty kosztowne, ale jeszcze w stanie takim, że żołnierze mogli z nich korzystać. W jednej z niemieckich katedr znajduje się tzw. Suknia z Trewiru. Wg tradycji jest to oryginalna suknia, którą miał na sobie Jezus podczas ukrzyżowania. Zgodnie z pomiarami, osoba nosząca szatę powinna mieć 180 cm wzrostu. Zgadza się to z badaniami Całunu Turyńskiego, który wskazuje na wysokość 181 cm.  Warto też opisać symbolikę góry w życiu Zbawiciela. Ks. Sopoćko tak pisze: Góra była miejscem przedziwnie splecionym z życiem Chrystusa. Na górze był on kuszony, gdy czterdzieści dni pościł. Z góry wygłosił pierwszą swoją naukę, w której podał światu osiem błogosławieństw. Na górze nastąpiło Przemienienie. I teraz wstępuje na górę, aby złożyć ofiarę, w której sam będzie kapłanem i żertwą. Przy tej uroczystości chciał być widziany przez wszystkich na ziemi i na niebie. Stanął na górze, by przebłagać sprawiedliwy gniew Ojca, by złożyć mu hołd czci należnej, by dla całego świata wyjednać łaskę miłosierdzia i przebaczenia.

Stacja XI.  Jezus do krzyża przybity.

Najbardziej wzruszającą sceną XI stacji jest przybicie do krzyża. Z prawej strony arcykapłani żydowscy zastanawiają się nad tym, jak napis powinien opisywać winę Jezusa? Jezus na łubowickim obrazie patrzy z politowaniem mówiąc: Przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. Mężczyzna w środku za chwilę wbije gwóźdź. Ten z lewej przytrzymuje nogę. Gwoździe i młotek widoczne na tym obrazie były już opisywane wcześniej. Malarz narysował je także na obrazie czwartej stacji. Osoba, która na obrazie stacji jedenastej wbija gwóźdź nie jest jednak tą samą ze stacji czwartej. Piłat ustalił, że napis na krzyżu jako opis winy ma oznaczać: Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski (INRI [łac. Iesus Nazarenus Rex Iudaeorum]). Sprzeciwiali się temu arcykapłani żydowscy. To oni są namalowani u góry z prawej strony obrazu, trzymają tablicę.  Widać, że zwłaszcza ten namalowany z prawej,  nie zgadza się z opisaną karą. Arcykapłani chcieli, żeby zaznaczyć, że to Jezus sam się tak mianował, a nie że był Królem Żydowskim jak opisywał napis. Ks. Sopoćko pisał: Jakie ma znaczenie dla nas tajemnica ukrzyżowania Pana Jezusa? Odpowiada sam Zbawiciel ustami Proroka: (Cóż to za rany są w pośrodku rąk twoich? I rzecze: Tymi jestem zranion w domu tych, którzy mię miłowali])(Zach. 13, 6). Czyli Pan Jezus otrzymał te rany od swoich przyjaciół i otrzymuje je nadal od swoich wyznawców, którzy może wierzą w niego, ale nie żyją według przepisów tej wiary. Przybijają do krzyża ciało mistyczne Chrystusa, a w tej liczbie i siebie. Przybijają potrójną pożądliwością: pychy, oczu i ciała swego grzesznego, od której może ich uwolnić tylko najmiłosierniejszy Zbawiciel, o którego męce mówi Prorok: (Obstąpiły mię psy mnogie; zbór złośników oblekł mię. Przebodli ręce moje i nogi moje, policzyli wszystkie kości. A oni przypatrywali się i patrzyli na mnie) (Ps. 21, 17 ? 18).

 

Stacja XII.  Jezus umiera na krzyżu.

Jezus jest przybity do krzyża. Z lewej strony widzimy Maryję Matkę, Jana i klęczącą Marię Magdalenę. Mesjasz widząc swą ukochaną Matkę i umiłowanego ucznia Jana, powiedział do nich, że odtąd będą dla siebie matką i synem. To w tym miejscu  konający Chrystus mówi „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił” albo też „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. „ Dokonało się „ wyraża zarówno śmiertelny skłon głowy, jak i wypełnienie misji Odkupienia. Odtąd jego rozpięte na krzyżu ręce wyciągnięte są nad całym światem. Nie byłaby, jak mówią Franciszkanie, śmierć siostrą naszą, gdyby nie prowadziła nas do wieczności. Przed odejściem Jezusa do Boga nastąpił widzialny znak na niebie, autor obrazu namalował zaćmienie, tło jest bardzo ciemne. Na tym obrazie widzimy tajemniczą postać za Maryją, jest otulona szatami, widać tylko dłoń, którą wspiera na ramieniu Matki Bożej. Ta sama postać pojawiła się w stacji XI, jest również na następnych obrazach.  Postacie, które widać w tle z lewej strony obrazu wyjaśnia nam  Ewangelia Mateusza : „ I groby się otworzyły i wiele ciał świętych, którzy zasnęli, zostało wzbudzonych; I wyszli z grobów po jego zmartwychwstaniu i weszli do świętego miasta i ukazali się wielu”. Rzymski legionista Kasjusz przebił ciało Jezusa włócznią przed jego zdjęciem z krzyża. Jego twarz jest skupiona, zamyślona, wiemy, że wówczas powiedział: „Prawdziwie, ten człowiek był synem Bożym”. A z dalszych przekazów wiadomo, że został chrześcijaninem. Warto zwrócić uwagę, że na jego pasie można dostrzec tę samą twarz, którą malarz umieścił wcześniej w Stacji I  przy oparciu krzesła Piłata.

Współcześnie na świecie za relikwię Włóczni Przeznaczenia uznawanych jest kilka przedmiotów: m.in. Włócznia Przeznaczenia z Bazyliki Świętego Piotra w Watykanie - pierwotnie włócznia ta miała być przechowywana w Jerozolimie, skąd w VII wieku została przeniesiona do Konstantynopola. W XIII wieku fragment włóczni kupił od cesarza łacińskiego król Francji Ludwik IX Święty i umieścił w Sainte-Chapelle. Paryska relikwia miała zaginąć podczas rewolucji francuskiej. W 1492 roku sułtan turecki podarował drugą część lancy papieżowi Innocentemu VIII,  którą umieszczono w bazylice w Watykanie.

Stacja XIII.    Pan Jezus z krzyża zdjęty.

Wpatrujemy się w spokojną, posągową, choć  zatroskaną twarz Matki Bożej, przytulającą zmarłego Syna, złożonego na jej kolanach. Tak niedawno było zwiastowanie, a teraz zakrwawione zwłoki. Ostatnie utulenie. Oprócz osób, które już rozpoznajemy (Szymon, Jan, Maria Magdalena) znów mamy na obrazie z prawej strony tajemniczą osobę w szatach  z namalowaną tylko dłonią. Czy autor obrazu już się bardzo spieszył, by zakończyć zlecenie i brakowało mu czasu na dopracowanie twarzy? A może twarz była, ale autor celowo zamalował ją ukrywając pod szatami, bo zleceniodawca zamówionych obrazów jej nie zaakceptował?  Lub jeszcze inna teoria, że autor specjalnie kieruje naszą uwagę na dłoń. Dlaczego? Dłoń, ręka, jako nośnik symbolicznych znaczeń, jest głęboko zakorzenionym w kulturze motywem ikonograficznym. Dłoń sprawcza, twórcza, błogosławiąca, wielbiąca, władcza, nakazująca, skazująca – to tylko kilka odniesień z całego spektrum znaczeń. Zwłaszcza w tradycji chrześcijańskiej motyw ten pełni kluczową rolę poprzez odniesienie do manus Dei (łac.) – ręki Boga. Wyłaniająca się z nieba prawa dłoń Stworzyciela często pojawiała się w średniowiecznym malarstwie. Tym prostym, symbolicznym wyobrażeniem uobecniano Stwórcę, sacrum w sferze profanum.  Manus Dei pojawia się w starotestamentowym kontekście nadania Praw Mojżeszowi oraz w scenie ofiary Abrahama. Także sceny z Nowego Testamentu, takie jak Chrzest i Wniebowstąpienie Chrystusa przy zastosowaniu tego motywu były obrazowane w przejrzysty, jednoznaczny sposób. Gest błogosławieństwa to kolejny, fundamentalny dla ikonografii chrześcijańskiej znak, przysługujący przede wszystkim Chrystusowi.  Zdarzało się jednak, że dłoń stanowiła swoistego rodzaju „autoportret” twórcy, pochwałę tego najważniejszego zaraz obok oczu organu – ręki twórczej, sprawczej i posłusznej woli artysty.  I na koniec najbardziej rozpoznawalne na całym świecie zetknięcie się dwóch dłoni w akcie stwórczym – tchnienie życia w Adama przez Boga Ojca oczami Michała Anioła.

Michał Anioł, Stworzenie Adama (fragment), sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej, fresk, Watykan

Stacja XIV.  Pan Jezus złożony w grobie.

Gdy ciało Jezusa zostało zdjęte z krzyża, wieczorem tego samego dnia przybył bogaty człowiek pochodzący z Arymatei imieniem Józef, który był uczniem zmarłego, jednak nie ujawniał się w obawie przed gniewem Żydów. Poprosił Piłata o wydanie zwłok. Piłat wydał ciało, które Józef owinął w czyste płótno, a następnie złożył w wykutym wcześniej grobowcu skalnym. Św. Jan Ewangelista wspomina, że wraz z Józefem ciałem Jezusa zajął się Nikodem, który przyniósł wonności służące do namaszczenia przed zawinięciem w płótna ciała Jezusa zgodnie z pogrzebowym zwyczajem, (na obrazie widzimy je w naczyniu w prawym dolnym rogu). Jedna ze świętych niewiast ( nie wiemy którą z nich malarz wybrał: Salome, Maria i Marta- siostry Łazarza, Joanna-żona Chuzy, Maria- żona Kleofasa, Zuzanna ?)  trzyma koronę cierniową, za nic mając zasady rytuału żydowskiego, który nakładał obowiązek grzebania z ludzkim ciałem także wszystkich przedmiotów mających kontakt z jego krwią. Znów widzimy umieszczoną na obrazie tajemniczą postać w szatach, podtrzymuje rękę Matki Bożej. W tle na pagórku widać dwa krzyże, zapewne łotrów, którzy wisieli po obu stronach Jezusa. Ich ciała zostały już zdjęte, gdyż był to dzień Paschy, i ludność żydowska nie chciała, by widok skazańców na krzyżu przeszkadzał w uroczystościach.

Święte kolce

Jest co najmniej kilka teorii mówiących o drodze relikwii Korony Cierniowej do paryskiej katedry Notre Dame. Według jednej grupy naukowców  miała je przywieźć do Europy Helena, matka cesarza Konstantyna.