Ja i moi kudłaci towarzysze dzielnie stawiliśmy się na coroczne szczepienie, bo śmiałym i zdrowym trzeba być. Akcja jest organizowana specjalnie dla nas, więc spełniając swój psi obowiązek chętnie wybrałem się na majowy rekonesans. Zwąchałem w tym okazję do pozyskania nowych wieści o futrzakach z drugiego krańca wsi, bo jako stary wiarus muszę być rzecz jasna dobrze poinformowany o tym co się u mnie wyprawia na rewirze. Zająłem więc sobie grzecznie kolejkę i szybko wypatrzyłem znajome pyski. Nie tylko mi chciało się przyjść. Czekałem na widok mojego ziomka Reksia z najbliższego sąsiedztwa, który w przypływie dobrego nastroju pozwolił sobie założyć obrożę i wsparł naszą zacną reprezentację owczarków. Musiał mieć naprawdę dobry dzień, bo słyszałem, że zazwyczaj strasznie gdera przy jej zakładaniu upierając się, że takie "naszyjniki" są dla suczek a nie prawdziwych wilczurów jak on. No i ze wstydu poszedł się zaszczepić do Grzegorzowic, aby psie towarzystwo z Łubowic nie naśmiewało się z niego.
Z naszych to nie widziałem sędziwego Szarika, który niedawno jeszcze się trzymał, ale przeszedł już za tęczowy most.
W końcu poznałem dziś słynnego w środowisku owczarka z sąsiedniej wsi o wdzięcznym imieniu Marco. Prawdziwy przystojniak z manierami i zainteresowaniami godnymi naszych przodków wilków: "harlejowiec" goniący za motorami. Charakterny, ostry typ, który jak namierzy motor to zamienia się w bestię i gna za nim przez pół wsi. To zawsze robiło na psach ogromne wrażenie, bo nie wiedzieć czemu większość psów uwielbia ścigać mechaniczne pojazdy (chyba to mamy w genach). Taki Marco to musi mieć powodzenie. Kurczę, ja to nie miałem takich rozrywek.
Mnie zaś zejrzał tutejszy zawadiaka, co się zwie Antosiem, choć nie wiem skąd to urocze zdrobnienie, bo niezły z niego rozrabiacz. Na wszelki wypadek jak by się chciał awanturować to wolałem udawać, że go nie widzę i trzymałem bezpieczny dystans. Dziarski chwat z tego Antosia i nawet szkoda, że za mną nie przepada ale trudno - niech będzie jego strata, bo przecież całkiem równe ze mnie psisko. Naszczekał mi kiedyś, że przyjechałem jako mieszczuch a on trzyma tylko ze swojakami - ja dyplomatycznie tłumaczę to różnicą pokoleń. No dobra, będąc przy tych co z charakterkiem, to nie mógłbym nie wspomnieć o naszej słynnej Veny, z którą staram się nie wchodzić w szczególnie rozbudowane dyskusje bo straszna i zawzięta z niej szelma. Ciętym jęzorem odszczeka każdemu a i zębów nie zawaha się użyć. Który pies by pomyślał, że ta zgrabna, ładna suczka to takie ladaco - pewnie niejeden się naciął. Złośliwie burknę, że przyszła się zaszczepić przeciwko wściekliźnie ale powinna chyba już się na nią leczyć. Tego dnia była szczególnie nieznośna. W samochodzie strzeliła focha, a potem dała drapaka. Jeszcze kłapnęła paszczą tuż nad moimi plecami (chyba z zazdrości o Żabkę) i pognała na wieś, a za nią łańcuszek goniących – niezła zabawa. Przyprowadził ją z ucieczki Justin.
Wokół nas kręciły się mniejsze pieski, wśród których najbardziej wiercił się mały Maksiu, znany miejscowy pieniacz i mój sąsiad. Tak, to jeszcze jeden nerwus, któremu nie podobało się, że wprowadziłem się obok. Zaskakujące jaką frajdę daje takiemu obszczekanie starszego, większego i groźniejszego od siebie - ech, nigdy nie zrozumiem tych małych zadziornych kurdupelków, bo czy one wiedzą, że przecież mógłbym je zjeść?
Szybko znalazłem mojego dobrego kolegę Atosa, który przyszedł się zaszczepić i przy okazji załapać na swoje ulubione kościelne dzwony. To dziwne ale jak zaczynają bić dzwony to Atos natychmiast przestaje ze mną gadać i dołącza się do nich zawziętym chórkiem. Wyje wtedy z takim zapałem, że nie wiem czy z upodobania czy zdenerwowania. Nawet pytałem go o to, ale on sam też nie wie i twierdzi, że podobno wszystkie huskie tak mają. No ten typ na pewno tak ma. Wygląda wtedy jak nawiedzony, choć pies Baskerville’ów na pewno nie był huskim.
Byłem też ciekaw czy zobaczę Dianę, bo wiem że biedna długo chorowała. Miałem nadzieję, że już się wykurowała i wróciła do sił. Muszę rozpytać co z nią. To teraz czas na ploteczki, bo przybiegł się ze mną przywitać nasz mały wiejski oblatywacz Dżekuś. Kudłaty spryciarz, który często wymyka się z podwórka i będąc ciągle na gigancie wie o wszystkich najwięcej. Nadstawia uszu i zasięga jęzora gdzie się tylko da a potem doskonale wie kogo komu nadać. W kumpelskiej pogawędce mój cwany szpenio doniósł mi o rozróbie dwóch takich łaciatych nad rzeką, że aż kłaki fruwały he he, a ponoć poszło o tę ponętną suczkę Żabcię, co niejednemu miejscowemu we łbie zamerdała... Przyznam, że ja sam się nieraz obejrzałem za tymi wesołymi ślepkami ale już za stary jestem na takie draki. Za czasów mojej młodości takie "mordobicia" nie uchodziły i do wybranki to z przysmakami się w zaloty chadzało ale tu na prowincji to inne panują zwyczaje - krewkie psiska są takie bezpośrednie, że czasem strach mordę otworzyć, takie to pyskate. Ech, ci nieokrzesani awanturnicy - no nie ma to jednak jak zew wiosny.
Dobrze wiedzieć gdzie się jakie łapserdaki szarpią za kudły, żeby komuś w drogę się nie napatoczyć a i fajnie posłuchać jak się już wylazło z domu w teren, taki miejscowy psi koloryt. Inne psiska poburkiwały z zaciekawieniem. A później beztrosko tak sobie obszczekiwaliśmy który to ma nową smycz a którego pchły oblazły, co skrupulatnie sobie odnotowywałem a czas miło płynął na psich pogaduchach i obwąchiwaniach aż doczekałem się na swoją kolej.
Nie trwało to długo i wszyscy niezależnie od wielkości nadstawiliśmy karku i dostaliśmy po równo swoją porcję szczepionki. Pożegnałem się z towarzystwem i poczłapałem do domu analizując zasłyszane plotki. Z rozrzewnieniem wspomniałem swoje dawne dobre czasy, kiedy to byłem silnym urodziwym owczarkiem i w mieście na swojej ulicy uchodziłem za świetną partię. Wszystkie dorodne suczki z okolicy przechodząc przed moją furtką rzucały mi powłóczyste spojrzenia i zalotnie kręciły ogonem a ja szarmancko wzdychałem jak ładnie pachną. Nie ma co, w miarę dobrze był ze mnie ułożony kawaler. Teraz za to jak chyba wszystkie "seniory" z dezaprobatą burczę na tą dzisiejszą nieokiełznaną młodzież...
Spisane łapą Germana
Szczepienie psow 2016 Szczepienie psow Ligota Ksiazeca (1).JPG http://lubowice.pl/images/aktualnosci/szczepienie-psow/Szczepienie psow Ligota Ksiazeca (1).JPG Szczepienie psow Ligota Ksiazeca (2).JPG http://lubowice.pl/images/aktualnosci/szczepienie-psow/Szczepienie psow Ligota Ksiazeca (2).JPG Szczepienie psow Lubowice (2).JPG http://lubowice.pl/images/aktualnosci/szczepienie-psow/Szczepienie psow Lubowice (2).JPG Szczepienie psow Lubowice (3).JPG http://lubowice.pl/images/aktualnosci/szczepienie-psow/Szczepienie psow Lubowice (3).JPG Szczepienie psow Lubowice (4).JPG http://lubowice.pl/images/aktualnosci/szczepienie-psow/Szczepienie psow Lubowice (4).JPG Szczepienie psow Lubowice (6).JPG http://lubowice.pl/images/aktualnosci/szczepienie-psow/Szczepienie psow Lubowice (6).JPG Szczepienie psow Lubowice (7).JPG http://lubowice.pl/images/aktualnosci/szczepienie-psow/Szczepienie psow Lubowice (7).JPG Szczepienie psow Lubowice (8).JPG http://lubowice.pl/images/aktualnosci/szczepienie-psow/Szczepienie psow Lubowice (8).JPG Szczepienie psow Lubowice (9).JPG http://lubowice.pl/images/aktualnosci/szczepienie-psow/Szczepienie psow Lubowice (9).JPG Szczepienie psow Lubowice (10).JPG http://lubowice.pl/images/aktualnosci/szczepienie-psow/Szczepienie psow Lubowice (10).JPG Szczepienie psow Lubowice (11).JPG http://lubowice.pl/images/aktualnosci/szczepienie-psow/Szczepienie psow Lubowice (11).JPG Szczepienie psow Lubowice (12).JPG http://lubowice.pl/images/aktualnosci/szczepienie-psow/Szczepienie psow Lubowice (12).JPG Szczepienie psow Lubowice (13).JPG http://lubowice.pl/images/aktualnosci/szczepienie-psow/Szczepienie psow Lubowice (13).JPG